Każde szanujące się góry mają swoje legendy o zbójnikach. I taką też mają Góry Sowie. W latach 1832-1834 wsie położone na obrzeżu Gór Sowich terroryzowali groźni zbójnicy. Ich hersztem był niejaki Jung Klinner z Jodłownika. Jedna z głównych kryjówek rabusiów mieściła się w domku ojczyma herszta, który stał tuż obok Czerwonego Młyna w Jodłowniku. Jak niesie wieść, po schwytaniu przez dzielnych stróżów prawa, Jung Klinner otrzymał 30 lat ciężkiego więzienia. Wyrok cały odsiedział, a w 1864 roku, jako starzec, oddany został pod opiekę gminy w Ostroszowicach. Możliwe, że obok kryjówki przy Czerwonym Młynie zbóje Klingera ukrywali się także w leśniczówce, która powstała w górach połowie XIX wieku, a już po II wojnie światowej przetransportowana została do Jodłownika. Obecnie nazywana jest „Domkiem Myśliwskim”.
W dawniejszych czasach większość pasm górskich Sudetów usiana była „domkami myśliwskimi”. Na ogół, stawiane w leśnych ostępach z dala od dróg, służyły zgodnie ze swoją nazwą myśliwym, ale także ówczesnym leśnikom kontrolującym stany lasów. W późniejszym okresie bardzo często stanowiły schronienie dla wędrujących po górach turystów. Domki myśliwskie różniły się wielkością i wyposażeniem. Leśniczówka w Jodłowniku, która onegdaj stała pośród gór, należy do jednego z większych.
Dzisiaj w „Domku Myśliwskim” mieści się lokalne centrum kultury. Warto tam dotrzeć i zapytać czy mieszkańcy Jodłownika – jak niesie wieść – najlepiej jodłują ze wszystkich sudeckich górali.
Pierwsza wzmianka dotycząca Jodłownika – gdzie położony jest „Domek Myśliwski - datowana jest na około 1500 rok. W 1845 r. Jodłownik (zwany wówczas Tannenberg) zamieszkiwało około 320 mieszkańców, dla których podstawowym zajęciem była gospodarka leśna, handel i tkactwo. U schyłku XIX w. Jodłownik odegrał pewne znaczenie turystyczne, ponieważ prowadziły tędy trasy do Srebrnej Góry (Silberberg) z Bielawy (Langenbielau) na Przełęcz Woliborską (Volpersdorfer Plänel). Dzisiejszy Jodłownik ma ponad kilometr długości, a żyje w nim ok. 450 mieszkańców.